2023autorski:Cody'ego Boolmana|[chroniony e-mailem]. Ostatnia modyfikacja: 2023-07-24 09:38
Skomplikowana linia brzegowa Nowej Szkocji jest pełna dzikiej przyrody, historii i cywilizacji. Tom Zydler bada to
Wszystkie zdjęcia: Tom Zydler
Gdy tylko słońce zaczęło rozpraszać mgłę, która osiadła nocą nad portem Pubnico, podnieśliśmy kotwicę. Przylądek Sable był oddalony o około 15 mil, a wiatr, lekki i przeciwny, sprawiał, że płynął wolno.
Trzy godziny później połysk w welonie mokrej mgły zmienił się w niski, piaszczysty brzeg. Moja żona, Nancy, zauważyła pierwszą boję, czerwoną kropkę podskakującą i znikającą z pola widzenia wśród fal. Zauważyliśmy, że prąd wciąż płynie z nami na wschód. Widoczność nie była zła. Teraz przejechaliśmy mniej niż jedną trzecią mili od lądu.
Na prawej burcie fale stawały się coraz wyższe na rozproszonych mieliznach zaledwie 150 metrów dalej. W najpłytszych miejscach Horse Race ściana wzbierającego morza grzmiała i zapadała się przed dotarciem do naszego kanału. Wkrótce pojawiła się wysoka latarnia morska, a potem zniknęła za nią, gdy nasz Mason 44, Frances B, wyskoczył na znacznie gładsze wody.
Molly's Cove na Shelter Island, klejnot wschodniego wybrzeża
Ten nadmorski skrót w pobliżu Cape Sable sprawił, że południowy kraniec Nowej Szkocji stał się szybkim i ekscytującym wypadem. Wcześniej od zachodu przepłynęliśmy słynną Zatokę Fundy z jej ekstremalnymi przypływami na wyspę Brier – dom dzieciństwa Joshua Slocuma, pierwszego z Wielkich Kawalerów. Sklep z butami z czerwonego cedru rodziny Slocum wciąż wychodzi na port.
Każdego lata prądy pełne planktonu i kryla przynoszą setki wielorybów na wybuchy u wybrzeży wyspy Brier, ale od czerwca 2017 r. nie zauważyliśmy żadnego. Był to niezwykły rok, kiedy większość wielorybów biskajskich w poszukiwaniu pożywienia przeniosła się do Zatoki Świętego Wawrzyńca.
Na południe od małej, odizolowanej wyspy Brier i na kontynencie Nowej Szkocji znajduje się port Yarmouth. Całkowicie chroniony przed zimowymi wichurami, był niegdyś ważnym ośrodkiem żeglugi i przemysłu stoczniowego. Dziś nabrzeża zbudowane w pobliżu i nad starymi łodziami obsługują niezliczone łodzie rybackie wszystkich typów. W porcie iw centrum miasta jachty cumują lub cumują w małej marinie.
Kontynuacja artykułu poniżej…
Żeglarstwo na Kubie: Radość płynąca ze zwiedzania wyspy jachtem
„Jeśli ktoś musi iść do więzienia, zgłaszam się na ochotnika” — powiedział nowy pierwszy oficer, Neal, uśmiechając się, gdy siedzieliśmy…
Żeglarstwo na Svalbard: Arktyczny archipelag ujawnia swoje surowe piękno
„Gratulacje, kapitanie”. Dave McKay, jeden z naszych stałych członków załogi na pokładzie Isbjörn, skierował do mnie te słowa, gdy rzucaliśmy kotwicę…
Pobranie próbki prądów w Zatoce Fundy nie zajęło dużo czasu. Mgła, tak gęsta, że można ją było posiekać toporem, uniosła się nad portem Yarmouth dopiero po dłuższym czasie. Gdy zaczęło się przerzedzać, wyruszyliśmy, kilka godzin za późno, by nieść dobry nurt przez całą drogę. Przejście szkunerem przez wyspy Tusket to skrót, który chroni przed falami pływowymi i otwartymi falami oceanu, ale prądy, w połowie powodzi, już zmieniły kierunek, kiedy Frances B wskazała nos między upiorne wysepki w gęstniejącej mgle.
Zwiększyliśmy obroty silnika, aby przyspieszyć. Zamiast zwykłych sześciu plusowych węzłów GPS zarejestrował około półtora węzła. Przynajmniej po zawietrznej stronie wyspy morze było spłaszczone, poprzecinane jedynie wirami i falami przypływu. W końcu, za Przejściem, szersze wody rozrzedziły rwący strumień. Zmiana kursu w kierunku Pubnico, naszego kotwicowiska postojowego do okrążenia Cape Sable, przyniosła czyste popołudniowe powietrze i dobry prąd.
Na wschód od Cape Sable pływy słabną, morza się uspokajają. Przed nami rozciąga się 250 mil Nowej Szkocji, jej wybrzeże jest podzielone na zatoczki, cieśniny, zatoki i zatoczki, a wszystko to jest łatwo dostępne podczas jednodniowych wycieczek. Długi wlot kilka godzin od Cape Sable ukrywa Shelburne. Każda łódź żeglująca po Nowej Szkocji prędzej czy później pojawi się tutaj, aby się przemeblować, odpocząć i nawiązać kontakty towarzyskie.
„Czerwony płaszcz” strzeże domu Lojalistów w Shelburne, który uciekł przed rewolucją amerykańską w 1776 roku
W dokach klubu jachtowego zauważyliśmy błękitnowodny kecz Kantala. Michael i Sheila Donnan zbudowali go w Kolumbii Brytyjskiej ponad 20 lat temu, zanim ustanowili „Rekord Guinnessa w najwolniejszym opłynięciu”.
Nie mogło zabraknąć także 20-metrowego szkunera Wolfhound. Artysta Steven Dews i jego żona Louise przez dekadę umożliwili dotarcie do macierzystego portu w Nowej Zelandii. Steven jest artystą morskim, znanym ze swoich dramatycznych płócien przedstawiających klasyczne żaglówki i jachty.
Nabrzeże w pobliżu klubu jachtowego przedstawia zachowane dowody historii morskiej. Sklep bednarski pochodzi z XIX wieku, a szkunery pływające na przybrzeżne brzegi zatrzymywały się kiedyś w Shelburne, aby kupić łodzie wykonane w sklepie Dory - jego drzwi są nadal otwarte.
Wśród kanadyjskich żeglarzy, pozbawionych piaszczystych i słonecznych plaż, Port Mouton zalicza się jako nieodparta letnia destynacja. Na tym wybrzeżu południowo-zachodnie powietrze letniego poranka może późnym popołudniem, z powodu unoszącego się nad lądem ciepłego powietrza, przerodzić się w bardzo silną bryzę. Do południa zrefowaliśmy już główny nurt i wrzuciliśmy część genui.
Wpłynięcie na zachodni kanał sprawiło, że kotlet wzbił się tuż za rufą, przy wietrze o prędkości 20 węzłów. Sterując ręcznie, ścigaliśmy się przy bojach, zwijaliśmy genuę i krzyczeliśmy w odległości plucia od czerwonej latarni. Długa plaża wsparta wysokimi wydmami otworzyła się, a las w tle uciął wiatr na wietrze, gdy kotwica uderzyła w błękitną karaibską wodę. Zachodzące słońce rzucało długie cienie na piasek.
Port Mouton to nie tylko wygrzewanie się w słońcu. Za ogromnym falochronem poza zasięgiem wzroku brzęczy ruchliwa flota rybacka. Po załamaniu się zasobów dorsza Kanada wprowadziła bardzo surową politykę ochrony; sezon otwarty dla niektórych gatunków może trwać tylko kilka dni. Pewnego jesiennego wieczoru naliczyliśmy 57 taklowców opuszczających port z dużą prędkością.
Bluenose II, Pride of Nova Scotia, opuszcza Lunenburg Harbor
Ze wszystkich miast portowych o morskim dziedzictwie Lunenburg jest najbardziej atrakcyjny. Kiedy dotarliśmy z zewnętrznych wód do Zatoki Lunenburg, przed nami majaczyła falująca panorama z iglicami. Nabrzeże wyglądało jak XIX-wieczna rycina z masztami szkunera i kwadratowym takielunkiem.
Przy odrobinie szczęścia możesz związać się ze wspaniałym Muzeum Rybołówstwa Atlantyku obok Bluenose II, szkunera, który pokonał najlepszych amerykańskich konkurentów Gloucester. Ukochany przez Kanadyjczyków, Bluenose II często zapuszcza się w zatoczkę - ekscytujący widok. Miastu udało się powstrzymać buldożery przed deweloperami, a ulice zdobi starannie utrzymana drewniana architektura. Nic dziwnego, że Lunenburg jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Arktyczny Prąd Labradoru obmywa wybrzeże Nowej Szkocji, ale Prąd Zatokowy płynie na północ nieco dalej od brzegu, a jego ciepło służy jako ścieżka huraganów. Od czasu do czasu dziwna tropikalna burza uderza w wybrzeże. We wrześniu lepiej posłuchać pogody płynącej ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Na szczęście Lunenburg jest otoczony szeroką gamą kotwicowisk ewakuacyjnych. Dwukrotnie schroniliśmy się w rzece La Have tuż za południowo-zachodnim rogiem.
Na północnym wschodzie otwiera się Mahone Bay. Ogromny zbiornik wodny, dziesiątki wysp, zatok, klubów jachtowych, przystani i stoczni uzupełniają ruchliwą letnią scenerię żeglarską. W poszukiwaniu spokoju wpłynęliśmy do Deep Cove, rozpadliny na wysokim, klifowym wschodnim brzegu Zatoki. Wąski kanał, urwisty z jednej strony i gęsto zalesiony z drugiej, kończył się stawem. Naszyjnik miejsc do cumowania dla lokalnych jachtów uprzejmie opuścił środek, aby odwiedzający mogli zakotwiczyć.
Halifax, liczący ponad 400 000 mieszkańców, naturalnie oferuje wszystko, czego zapragnie twoje żeglarskie serce, a także miasto kwitnące kulturowo. Wielki półwysep na zachodnim podejściu, 20-kilometrowy odcinek przebity ośmioma przesmykami, które z kolei rozgałęziają się w boczne ramiona, jest legendarnym placem zabaw lokalnych żeglarzy.
Biorąc pod uwagę liczbę łodzi w Halifax, upewniliśmy się, że wypróbujemy te zatoczki w dni powszednie. Wpłynięcie do Prospect Bay i skierowanie się do Rogue's Roost było nieco kłopotliwe, ponieważ przypływ pokrył nawet czubki liści wodorostów, co było wczesnym ostrzeżeniem przed skałami pod spodem. Jako nowicjusze w tym labiryncie skał i wysepek poruszaliśmy się ostrożnie.
Mapa obiecywała ciasny, głęboki basen na prawej burcie, wystarczający dla jednej łodzi naszych rozmiarów w tym cudownie dzikim miejscu, mimo że Halifax pulsował za rogiem. W piątek po południu zaczęły napływać jachty, ale do tego czasu byliśmy bezpieczni w naszej misce wśród wzgórz.
Na wschód od Halifax jest najmniej zaludnioną częścią morskiej Nowej Szkocji. Podnoszący się poziom oceanów zmienił głębokie wąwozy wyrzeźbione przez cofający się lód tysiące lat temu w długie zalesione zatoki, które z kolei rozwidlają się w kuszące ramiona. Na wybrzeżu rozsiane są miniaturowe archipelagi wysp i wysepek, z przejściami między nimi otwartymi dla uważnych nawigatorów.
Molly's Cove na Shelter Island, część Pope's Harbour, jest szczególnie pamiętna ze względu na czyste, błękitne wody i lasy odbijające się w lustrzanym, spokojnym morzu.
Akwakultura z pewnością odciska swoje piętno w wielu zatoczkach chronionych przed falami oceanu. Jednak zawsze jest miejsce na zakotwiczenie lub ominięcie. Skręciliśmy w dobrze oznakowany kanał do Whitehead Harbour, myśląc o zakotwiczeniu w Yankee Cove. Jak to często bywa w tych wodach, duża rafa skalna znalazła się pośrodku.
Poręczna grzęda dla rybołowa na takielunku jachtu
Trochę ostrożnego slalomu zaczęło się, gdy w polu widzenia pojawił się duży zestaw w większości zanurzonych klatek, pozostawiając miejsce na zakotwiczenie w dobrze chronionym wgłębieniu na brzegu.
Przeważająca fala oceanu na tym wybrzeżu pochodzi z południowego wschodu, o czym należy pamiętać przy wyborze kotwicowiska. Większość ważnych zatok jest wcięta w ląd w kierunku północno-zachodnim. Wyjątkiem jest Liscomb Harbour, długi na cztery mile port ze wschodu na zachód. Trzy wyspy przy wejściu skutecznie zapobiegają przedostawaniu się fal oceanicznych. Podobnie jak w innych portach na wschodnim wybrzeżu, wśród drzew na brzegu stało mniej niż kilka domów.
Na zachodnim krańcu szlaku wznosi się na szczycie klifu wspaniały, ale gustownie ukryty Liscomb Lodge. Pływający dok, odpowiedni dla około 15-metrowej łodzi, został zajęty, ale znaleźliśmy schronienie w wąskim przejściu. Gdzieś na zewnątrz szalała silna wichura, ale tylko rzadkie podmuchy poruszały wierzchołkami drzew, gdy siedzieliśmy przy barze w rytm muzyki granej przez dwóch dojrzałych muzyków.
Kiedy nadchodzi czas powrotu na południe i do domu, stajesz się boleśnie świadomy dominujących południowo-zachodnich wiatrów. Próba czekania na następną zmianę wiatru doprowadziła do dalszych odkryć odległych miejsc. Rok temu z letniej wyprawy na Grenlandię, Labrador i Nową Funlandię przyjechaliśmy do Canso.
Wioska, z widokiem na najbardziej wysunięty na wschód półwysep Nowej Szkocji, była kiedyś zatłoczona rybakami, głównie Baskami, obładowanymi dorszem. Stulecia znikających zasobów rybnych zamieniły miasto w zaścianek, a łowiska ograniczają się obecnie do łapania homarów na krótki sezon otwarty.
Dramatyczne ławice mgły wznoszą się nad Wyspami Cranberry w pobliżu Canso na wschodnim krańcu Nowej Szkocji
Spędziliśmy czas w Glasgow Harbor na południowej stronie półwyspu Canso, zabawiając hałaśliwe foki kręcące się na pobliskiej skalistej rafie. Z pontonem przymocowanym na końcu promenady w parku wylądowaliśmy w pobliżu łąki pełnej dzbaneczników kwitnących na diecie komarów i łatwa trasa prowadziła do miasta Canso.
Gdy wiatr południowo-zachodni osłabł do 15 węzłów, podążyliśmy za bojami w Andrew Passage, prostej wstędze głębszej wody wijącej się wśród skał w kierunku otwartego wybrzeża. Pokonanie południa w tych umiarkowanych warunkach nie powinno stanowić problemu.
Ale tam, z dala od wiatrów wysp, morza były wzburzone na wolności. Krótki, sztywny, złośliwy. Dziób tonął i nie miał czasu się podnieść, zanim przebiła się przez niego następna fala. Oddalanie się od wiatru w celu uzyskania większej prędkości nie pomogło – oprócz leżącej u podłoża południowo-wschodniej fali, świeży wiatr tworzył fale południowe i południowo-zachodnie, pozornie zewsząd, i wygrywali.
W trzy nieprzyjemne godziny pokonaliśmy około 7 mil. Abeam naruszył wybrzeże z Port Howe na końcu. Prowadził kurs w kształcie litery S; poważne łamacze gotowały się na biało na mieliznach. Zatoka była niezamieszkana: zapleśniały dom groził upadkiem, a jego otwarte okna były puste.
Za skalistym występem, ukryta przed wzrokiem, stała drewniana chata, prawdopodobnie rzadko używana. Nad naszą łodzią na kotwicy, na gigantycznym koszu z gałązek, głośno łowił rybołow. Jej partnerka zstąpiła z chmur i dołączyła do nich - w gnieździe musiały być pisklęta.
Dryfując przez północno-wschodnią odnogę zatoki, do bystrza płowego strumienia, podążaliśmy za łasicą, która żeruje w wodzie i wychodzi z niej. Nancy dołącza do niego, szukając małży i barwinków wśród wodorostów. Ogromny bielik podążał za nami, fruwając między wierzchołkami drzew.
Nowa Szkocja to bardzo wyjątkowe miejsce do żeglugi łączące dostęp do obszarów miejskich z łatwymi ucieczkami na łono natury i dziką przyrodę. Jego poszarpana linia brzegowa mogłaby spędzić całe życie na rejsach.
o autorze
Tom Zydler i jego żona Nancy, po całym życiu jako sternik jachtu, żeglują teraz po północnych wodach zachodniego Atlantyku w swoim Mason 44, Frances ur.